Po dwuletniej przerwie w charytatywnym rajdzie samochodów z PRL-u ZŁOMBOL wzięli udział Justyna i Marcin, czyli KULAWY TEAM. Kibicowaliśmy im gorąco!
„Próbowałam opisać w kilku zdaniach, co się działo, ale jest to niemożliwe. Jak zwykle kilka awarii za nami, mnóstwo niezapomnianych przygód i jeszcze więcej poznanych świetnych ludzi. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że udało nam się dojechać do celu, chociaż wcale nie zapowiadało się tak kolorowo.
Pierwszą awarię mieliśmy już 10 km od domu – kłopot z hamulcami. Na ratunek przyjechał Marcina brat – Jarek, wydawało się, że już wszystko pod kontrolą, ale sytuacja powtórzyła się kilkanaście kilometrów dalej i naprawa zajęła nam dłużej, niż przypuszczaliśmy (pomagał nam wtedy Dawid Rymarski), nie udało nam się niestety dojechać pod Spodek Katowicki na oficjalny start. Ok 20 km przed Katowicami znów pojawił się ten sam problem i znów na całe szczęście pomoc przyjaciół nie zawiodła.
Pierwszą noc spędziliśmy na stacji benzynowej, żeby na drugi dzień jechać na giełdę samochodową do Gliwic po niezbędne części do wymiany. Po wymianie pompy hamulcowej nie mieliśmy już awarii, polonez nie robił więcej psikusów i mogliśmy bez problemów dojechać na metę.
W Grecji byliśmy na czas, czyli 5 września. Miejsce okazało się przepiękne, złombolowy klimat, jaki panował między ludźmi był nie do opisania, całe pole namiotowe zyskało nazwę Złombolowej Wioski. Udało nam się spędzić tam 3 dni (zdecydowanie za krótko!). Drogę powrotną planowaliśmy przez Bułgarię i Rumunię, ale oczywiste jest, że Złombolem plany nie będą rządziły i wracaliśmy przez Macedonię, Albanię, Czarnogórę, aż do Chorwacji. Całą tę trasę pokonaliśmy w konwoju 4 aut – nasz polonez, ARO i dwa Żuki.
W Chorwacji postanowiliśmy odłączyć się od grupy, która spieszyła się do domów, nam natomiast marzyła się jeszcze Wenecja. Tak się złożyło, że blisko Wenecji był Marek Bystrzycki i Ola Wolniewicz, dlatego dołączyliśmy do nich. Załapaliśmy się na końcówkę Mistrzostw Europy w koszykówce na wózkach, zwiedziliśmy ciekawsze miejsca w Wenecji, spędziliśmy krótki czas razem i niestety przyszła pora na powrót do domu.
Jeszcze porządnie nie odespaliśmy naszej podróży, a już snujemy plany o udziale w następnej edycji Złombola. Jesteśmy dumni, że po raz drugi udało nam się wziąć udział w tej imprezie głównie dlatego, że dzięki wsparciu darczyńców padła rekordowa suma pieniędzy uzbierana na dzieci z domów dziecka. Serdecznie dziękujemy wszystkim za pomoc, kibicowanie i trzymanie kciuków, pomogło!”