Tygodniowy plan kolonii był odpowiednio dostosowany do wszystkich uczestników. Na początku każdy z opiekunów przeczytał obowiązujący regulamin i zapoznał uczestników kolonii z zasadami bezpieczeństwa. To bardzo istotne i ważne podczas wszystkich wycieczek.
Nazajutrz następnego dnia mieliśmy okazję wybrać się do upragnionego Zakopanego. Już na wstępie przekonaliśmy się, że Gubałówka to niemałe wzniesienie – jak mogło się z daleka wydawać. Wiele emocji przysporzyła nam nowoczesna kolejka linowa. Czuliśmy wiatr we włosach. A zakupowy czas na Krupówkach był nagrodą za wspaniałą wytrwałość.
Kraków, znany z przewodników okazał się oszałamiający w realu. Wycieczka w ten cudny zakątek sprawił kolonistom wiele radości i uśmiechów na twarzy. Mieliśmy czas na wysłuchanie hejnału mariackiego, zwiedzenie Kościoła Mariackiego, Sukiennic, Wawelu. Smocza jama i smok wawelski tak zaciekawił podopiecznych, że wszyscy zapamiętali tutejszą długą legendę.
Organizowane olimpiady sportowe, konkursy plastyczne, konkurs „Mam talent" itp. dały możliwość wykazania się uczestnikom w swoich ulubionych dziedzinach. A tematyczne dyskoteki i karaoke były dobrym pomysłem na wzajemną integrację. Ale aby stać się prawdziwym kolonistą nasi podopieczni musieli przejść prawdziwy górski chrzest. Trzeba przyznać, iż uczestnicy byli naprawdę silni i wytrwali, by zdać taki trudny test!
Najtrudniejszym (tak nam się wydawało) elementem w harmonogramie była wycieczka do Doliny Kościeliskiej. Jednak nasi podopieczni pokonywali ją bez większego trudu. Za to kolejnego dnia czekała na naszych kolonistów miła niespodzianka – bliskie spotkanie ze skocznią narciarską i seans bajkowy w kinie 7D.
Nawet nie obejrzeliśmy się, a trzeba było już wracać do domu. Cała kolonia oraz krajobrazy i górskie powietrze tak się wszystkim spodobały, aż trudno było się z nimi pożegnać.
Wyjazd w góry był dla wszystkich uczestników wielką radością. Nie tylko dlatego, że mieli okazję zobaczyć tyle pięknych i urokliwych miejsc, ale przekonali się o swojej wielkiej sile wewnętrznej, fizycznej oraz determinacji do działania. Uczyli się samodzielności i korzystali z wolności – jak to mówił Adaś "bez Mamuśki!". Przekonali się, że potrafią nawet „góry przenosić".
Justyna Woźniak
Kolonie odbywały się w ramach projektu NIEPEŁNOSPRAWNY MOŻE WIĘCEJ.
Projekt dofinansował