Ale co się dziwić…. Wystarczyło, że Edytka usiadła do maszyny i zaraz spod igły wychodziły kolejne zwierzaczki. Nie nadążaliśmy ich wypychać, a co dopiero mówić o podszywaniu 🙂
Do naszej grupy dołączyła dzisiaj Tosia. Przy wspólnej pracy świetnie zastępowała radio, które ciągle robiło nam psikusa i nie dało się ustawić 🙂
Agnieszka nie mogła się oprzeć i znalazła również czas aby zrobić kilka walentynkowych serduszek.
W tle ciągle słychać było turkot maszyny i „radio TOSIA”. W tym samym czasie z uśmiechem na buzi dziewczyny i nasz rodzynek Paweł, białym puszkiem wypełniali kurki i króliki aby nadać im odpowiedniego kształtu.
Paweł nie pozwolił nam wyrzucać pociętego filcu – i bardzo dobrze! Gdyby tak się stało nie zrobiłby takich cudnych kotów . To było kolejne miłe i owocne spotkanie. Jedynie szkoda, że nasze radio „Tosia” tylko gadało i w ogóle nie zaśpiewało
Z niecierpliwością czekamy na kolejną środę, bo już chcemy pokazać Wam całą torbę zrobionych tym razem kaczuszek i puchatych owieczek