Sekretariat to serce Fundacji, a Ona czuwa by wszystko tu działało. Kompetentna, elastyczna, zawsze pogodna i życzliwa: Ania Rosiak Walczak.
Z Anną Rosiak Walczak rozmawia Anna Klechniowska
Jak to jest – być frontwoman? Bardzo fajnie, pracuję z ludźmi i bardzo mi to odpowiada. Podobnie jak różnorodność zadań z jakimi mierzę się każdego dnia. Nie tylko obsługa biura, ale także działania poza Fundacją. Jestem osobą aktywną, a tu wyzwań, w których mogę wykorzystać różne umiejętności nie brakuje.
Czy taki miałaś plan – pracować w NGO? Już w szkole średniej i podczas studiów wiedziałam, że będę wspierać inne osoby. Byłam wolontariuszką kilku organizacji – między innymi w środowiskowym domu samopomocy, aż w końcu trafiłam do PODAJ DALEJ. Choć tu z wszystkich moich wolontariatów miałam najkrótszy staż to postanowiłam się zgłosić i….zostałam przyjęta – z dużą otwartością całego dream teamu. Zajmuję się obsługą biura, ale także między innymi organizuję wsparcie i biorę udział w fundacyjnych wydarzeniach.
A co jest dla Ciebie sednem Twojej pracy? Uśmiech drugiego człowieka. Przekonanie, że wsparcie zmienia na lepsze jego zwykły dzień. Cieszy mnie, że ludzie rozumieją naszą misję oraz przyłączają się pomagając. Małe uśmiechy i ciche „dziękuję” są bardzo znaczące, dają ogromną satysfakcję. Dla osób spoza naszego środowiska może to być niezrozumiałe – myślę, że dla nas to oczywiste.
Jakie jest Twoje zawodowe marzenie? Na pewno chciałabym by nie zmieniło się moje nastawienie – otwarta głowa i dobre serducho. To dla mnie ważne, takie moje zawodowo – życiowe marzenie. Zobaczę co przyniesie czas. Mogę podjąć się każdego zadania. Jeśli się odnajdę to świetnie, jeśli nie, poszukam dla siebie innej drogi. Wcześniej byłam nieśmiała. Dużo czasu i pracy kosztowało mnie by stać się bardziej otwartą, odważną. Teraz stawiam na samorealizację.
A prywatnie, co Cię kręci? Zwierzęta, które kocham, ale również kultura Indian. Moją pasją jest handmade. Najczęściej robię łapacze snów – dla siebie, ale także dla Fundacji. Wiele z nich zostało zlicytowanych, inne były miłym podarunkiem dla naszych Darczyńców. Mam skłonności do rozmyślania i lubię to, pasjonuje mnie życie samo w sobie.
Pracuję z Damianem (przyp. red. – to mąż Ani) ale mamy rozbieżne zadania, oddzielamy życie zawodowe od osobistego. I czekamy na Alicję.
Czego mogłabym Ci życzyć? Tego co dla mnie teraz najważniejsze – szczęśliwego rozwiązania.
Szczęśliwego rozwiązania Aniu i ……wracaj do nas