Wolontariat w Fundacji im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ wyznacza często kierunek kariery zawodowej wolontariuszy. Dla Marty Antoniak te kilka lat bycia wolontariuszką dały nie tylko doświadczenie i umiejętności, przede wszystkim dodały jej odwagi. Marta we wszystko, co robi wkłada ogromnie dużo pozytywnej energii, kocha swoją pracę.
Anna Klechniowska. Cieszę się Marto, że mogłyśmy się spotkać. Od kilku lat rozwijasz skrzydła w Krakowie.
Marta Antoniak. Do Krakowa wyjechałam na studia. Od zawsze marzyłam by zostać plastykiem. Często zatapiałam się w swój artystyczny świat. Później ukończyłam Liceum Plastyczne w Kole. Wybór kierunku studiów – Edukacja Artystyczna wydawał się oczywisty. Z czasem poczułam, że to jednak „nie moja droga”. Miałam doświadczenia z PODAJ DALEJ, brak mi jednak było kierunkowego wykształcenia. Słyszałam o Fundacji Aktywnej Rehabilitacji. Sądziłam, że praca tam leży poza moimi możliwościami. Okazało się, że FAR ma swoją siedzibę niedaleko mojego mieszkania. Zdecydowałam się pójść na spotkanie i już tu zostałam. Najpierw, jako wolontariuszka na zajęciach AR, wyjechałam także na kilka obozów. Po pewnym czasie zaproponowano mi etat. Nie zdobyłabym się na odwagę by tam pójść gdyby nie wcześniejsze doświadczenia wyniesione z Konina.
A.K. Czy zanim pojawiłaś się w PODAJ DALEJ miałaś kontakt z osobami niepełnosprawnymi?
M.A. Miałam 14 lat. W mojej szkole pojawił się Gabriel Chmielewski, który swoim entuzjazmem świetnie trafiał do młodych ludzi. U mnie potoczyło się to bardzo szybko. Początkowo szkolenia, a później wakacyjna szkoła przetrwania dla dzieci – w miejscowości Gaj. W dużym stopniu to była też szkoła dla mnie – nowe sytuacje, czasami bardzo trudne. Z perspektywy czasu wspominam ten wyjazd, jako coś wyjątkowego i fantastycznego.
A.K.W jakie działania najchętniej się angażowałaś?
M.A.W zajęcia Aktywnej Rehabilitacji, Kluby Ucznia. Wyjątkowe dla mnie były wakacyjne zajęcia w „Piekiełku” w Golinie – prowadziłam je wspólnie z Magdą Klimek. Niesamowite wyjazdy np. na Festiwale Sportów Wodnych na Mazurach. Chodziłam do szkoły niewyspana, miałam nawet zaległości. Liczyły się przede wszystkim moje zajęcia w PODAJ DALEJ.
A.K. Czym był dla Ciebie wolontariat w PODAJ DALEJ?
M.A. Możliwością tworzenia czegoś od podstaw, wzmacnianiem wiary w siebie i działania dzięki których mogłam się w pełni sprawdzić. To, czego się tu nauczyłam mogę wykorzystać w FAR. Asystowanie osobom niepełnosprawnych miałam świetnie opanowane. Nie miałam także oporów przed podjęciem nowych wyzwań – organizowaniem zajęć i ich przeprowadzeniem, współpracą w planowaniu różnych działań. Najważniejsze jednak jest to, że z PODAJ DALEJ wyniosłam umiejętność wczucia się w sytuację osób niepełnosprawnych w rożnym wieku. Znam ich potrzeby, wiem też jak mogę im pomóc oraz motywować. Pracowałam z dziećmi, młodzieżą i osobami dorosłymi niepełnosprawnymi w różnym stopniu. Teraz to bardzo mi pomaga, czerpię z wcześniejszych doświadczeń. Byłam egoistycznie nastawiona do życia – w PODAJ DALEJ nabrałam pokory i szacunku dla wysiłku oraz determinacji innych ludzi. Fundacja ukształtowała moją osobowość. Gdyby nie ona dziś nie byłabym w miejscu, w którym jestem. I od czasów PODAJ DALEJ wciąż jestem „Ruda”.
Nauczyłam się dobrej organizacji czasu, podzielności uwagi – tego, że czasami trzeba robić kilka rzeczy równocześnie. Tak jak teraz – jestem pracownikiem biurowym i praktykiem. Lubiłam tę intensywność działań w PODAJ DALEJ – to dla mnie naturalne, że czasami pracuję podczas weekendu. Dla mnie ważne zawsze było to, że wiedziałam po co pomagam osobom niepełnosprawnym. W PODAJ DALEJ przede wszystkim zależało nam, by osiągnęli jak najpełniejszą samodzielność, byli niezależni, założyli rodziny. By nikt i nic nie podcinało im skrzydeł. Miałam też kontakt z rodzicami więc potrafię ich zmotywować, aby lepiej rozumieli swoje dzieci oraz ich dążenie do niezależności. W obu organizacjach trenerami/asystentami są osoby na wózku – to działa motywująco.
A.K. Jak wspominasz swoją współpracę z innymi wolontariuszami?
M.A. Wszystkich nas łączyła energia – Krzysztof Zieliński, Sebastian Smolarz, Magda Klimek Kinga Kijak, Monika Koszewska. Spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu, również wakacyjnie. Wspominam także Wolontariat Senioralny. Połączyliśmy młodość oraz życiowe doświadczenie. Wszyscy, niezależnie od wieku czuliśmy się w tym projekcie świetnie. Był bardzo energetyczny. Bardzo dobrze wspominam również współpracę z Markiem Bystrzyckim, dużo się od niego nauczyłam – przede wszystkim dystansu do niepełnosprawności oraz poczucia humoru. Ostatnio miałam okazję ponownie spotkać Marka w Krakowie na spotkaniu z Marcinem Gortatem.
A.K. Pamiętasz swoje największe, fundacyjne wyzwanie?
M.A. Wyjazd na plener fotograficzny. Miałam 16 lat i po raz pierwszy przez cały czas byłam asystentką niepełnosprawnej dziewczyny. Bałam się, że sobie nie poradzę. Karolina – Koordynator Centrum Wolontariatu wrzuciła mnie na głęboką wodę i cieszę się, że mi zaufała. Wtedy też nauczyłam się prosić o pomoc – np. o asystowanie na schodach.
A.K. Jak opisałabyś projekt w którym pracujesz?
M.A. Działam w projekcie skierowanym do dzieci z przepukliną oponowo rdzeniową oraz mózgowym porażeniem dziecięcym (między 4 a 16 r.ż.). Zdobywają umiejętności samoobsługi. Rozmawiamy o trudnych sprawach – między innymi kłopotach w komunikacji z rówieśnikami, nietolerancją czy seksualnością (współpracuje z nami fantastyczna trenerka Alicja Długołęcka). Poznajemy miasto a miasto nas. FAR oferuje indywidualne spotkania z psychologiem, pedagogiem czy doradcą zawodowym. Pomagamy naszym podopiecznym w likwidacji barier, np. dostosowanie łazienki czy zakup nowego wózka. Po 16 r.ż. młodzież angażuje się w zajęcia sportowe. Natomiast doradczynie zawodowe pomagają znaleźć osobom dorosłym staż oraz pracę. W FAR pracują niesamowite osoby. Jedną z nich jest mój kolega z projektu Marcin – instruktor (tetraplegik), który mimo swojej niepełnosprawności robi mi kawę. Ma też wspaniały dystans do siebie.
A.K. Widzę wiele analogii do działań, które oferuje Fundacja PODAJ DALEJ. A czy znajdujesz czas by pomyśleć o sobie?
M.A. Wymagając dużo od naszych dzieci sama też zaczęłam wymagać od siebie. Chodzę na ćwiczenia ogólnokondycyjne, jogę dla kręgosłupa (3 razy w tygodniu). Zaczęłam szyć dla siebie – zawsze lubiłam się wyróżniać. W czasach licealnych nosiłam bardzo oryginalne rzeczy. Oczywiście nie porzuciłam grafiki – projektuję np. plakaty promujące działania FAR. Staram się jak najczęściej korzystać z oferty kulturalnej Krakowa, chodzę do kina, na koncerty czy do teatru.
A.K. Czy coś zmieniłabyś w swoim życiu?
M.A. Jestem bardzo szczęśliwa, praca w FAR daje mi możliwość podróżowania i spotykania ludzi z podobną pasją energią i optymizmem. Doceniono moje umiejętności, mam możliwość rozwoju. Otaczam się ludźmi, Którzy tak jak ja potrafią docenić przyjaźń i każdą chwilę życia. Wspierają mnie wspaniali wolontariusze. Energię dają nam fantastyczne dzieci. Dlatego „staję na głowie” by każde kolejne zajęcia były coraz lepsze. Mam ogromną satysfakcję z każdego dnia mojej pracy.
A.K. Oby wokół Ciebie zawsze byli pełni pasji ludzie. Spełnienia wszystkich marzeń.
Z Matrą Antoniak rozmawiała Anna Klechniowska.
Zdjęcia z archiwum Marty i Fundacji im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ