Krzysztof Zieliński – odważny, zdeterminowany i z otwarta głową. Zawsze znajdujący czas na rozmowę mimo wielu obowiązków. Wcześniej koordynator wolontariatu Fundacji im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ. Obecnie z dużym powodzeniem koordynuje prace grupy wolontariuszy w Hospicjum im. bł. Stanisława Papczyńskiego w Licheniu Starym.
Anna Klechniowska. Co spowodowało, że zainteresowałeś się wolontariatem?
Krzysztof Zieliński. Jedno spotkanie z koordynator wolontariatu w Fundacji MIELNICA Oksaną Tsyurpitą oraz Bartkiem Jędrzejczakiem. Zdecydowaliśmy z kolegą, że dołączymy do grupy wolontariuszy w ośrodku w Mielnicy by razem z nimi budować Domek Serc.
Na prośbę Danusi Grodzkiej zostałem wolontariuszem na obozie dziecięcym – miałem czas na to by zaprzyjaźnić się z osobami niepełnosprawnymi i innymi wolontariuszami. Zacząłem przychodzić na zajęcia popołudniowe w Fundacji MIELNICA.
W 2004 roku utworzyliśmy nową fundację, Fundację PODAJ DALEJ. Od początku wśród naszych wolontariuszy były także osoby niepełnosprawne oraz seniorzy. Z seniorami kontynuowałem projekt Karoliny Cicheckiej – Wolontariat 50 +. Wszyscy dobrze się znaliśmy, chcieliśmy ze sobą pracować.
A.K. Pierwsze były Rodzinne Soboty a później…
K.Z. Zaczęliśmy od wspólnych wyjazdów – nasi podopieczni z rodzinami oraz my, wolontariusze. Angażowałem się we wszystkie zajęcia, każde z nich było dla mnie ważne oraz rozwijające. Koordynowałem zajęcia Centrum Młodzieżowego w Golinie – warsztaty fotograficzne, filmowe i dziennikarskie. Realizowane z młodzieżą oraz przez młodzież – przy wsparciu Iwony Krzyżak z radia Merkury. To też czas powstania Piekiełka w Golinie, miejsca z wyjątkowym klimatem. Iwona Cichocka wraz z grupą wolontariuszy prowadziła tam zajęcia.
Wymieniliśmy doświadczenia z osobami niepełnosprawnymi z Mołdawii. W ramach działań Projektu Most Zachód – Wschód autorstwa Maćka Wiatrowskiego odwiedziliśmy ośrodek rehabilitacyjny w Mołdawii. Zobaczyliśmy, w czym możemy ich wesprzeć. Grupa mołdawska przyjechała z rewizytą do nas. Aktywnie działała Grupa Pierwszego Kontaktu, prowadziliśmy akcje edukacyjne w szkołach. Chłopaki jeździli do osób po urazach przebywających w domach i w szpitalach. Marek Bystrzycki – wcześniej motywowany dziś sam jest motywatorem. Pamiętam także moje spotkania indywidualne w domu dorosłego dziś Rafała.
Doceniam to, że dostałem kredyt zaufania od Zuzki i Karola i mogłem koordynować Centrum Wolontariatu.
A.K. Z jakimi oczekiwaniami i obawami zaczynałeś pracę w Centrum Wolontariatu?
K.Z. Był rok 2007. Miałem obawy, ale czułem, że podołam. Pozyskiwaliśmy nowych wolontariuszy, najczęściej w szkłach średnich, ale nie tylko. Byliśmy otwarci na ich potrzeby, także szkoleniowe. Wolontariusze wsparci przez koordynatora efektywniej działają, mają większą satysfakcję z bycia wolontariuszem. Dla mnie zawsze ważne były regularne spotkania – czas by poprosić ich o pomoc i za nią podziękować.
Rolą koordynatora jest wyciągniecie najważniejszych predyspozycji oraz dopasowanie do konkretnych zajęć – inaczej wolontariusz szybko się spala i odchodzi. Nie brakowało mi wolontariuszy, widziałem efekty swojej pracy. Praca koordynatora jest bardzo ciekawa – trochę w biurze, więcej w terenie. To spotkania z ludźmi, zmienność. Każdy wolontariusz to inna historia, różne predyspozycje oraz oczekiwania. Dla mnie zawsze liczyła się decyzyjność – dostaję maksimum zaufania oraz mogę realizować swoje plany. Był to czas niezwykłych doświadczeń. Niezapomniany i w moim życiu bardzo ważny.
A.K. I nadszedł czas na kolejną zmianę w Twoim życiu
K.Z. Bardzo trudno było połączyć obowiązki koordynatora z innymi moimi pracami. Byłem pedagogiem szkolnym, trafiłem także do sfery biznesowej. Wtedy dostałem propozycję tworzenia od podstaw wolontariatu w Hospicjum. Z lekkimi obawami ale wiarą w to, że się uda podjąłem wyzwanie.
A.K. Na czym polega wyjątkowość wolontariatu hospicyjnego?
K.Z. U wolontariuszy ważna jest odpowiedzialność za to, czego się podejmują. Uczciwość oraz szczerość w kontaktach. Pięć dni szkoleń ze specjalistami decyduje czy dana osoba będzie wolontariuszem. Tu też jest życie. Mamy fantastyczne warunki. Każdemu choremu poświęca się tyle uwagi ile on sam potrzebuje. Liczy się rozmowa, potrzymanie za rękę, uczesanie włosów czy spacer w pięknym ogrodzie.
A.K. Z czego jesteś w swojej pracy szczególnie dumny?
K.Z. Jestem bardzo dumny z Pól Nadziei. Z Koncertu Uwielbienia CORPUS DEI – kolejny raz wspólnie z wolontariuszami PODAJ DALEJ. Za nami Pierwszy Bal Charytatywny dla Hospicjum. Nasze coroczne koncerty – Głosy Dla Hospicjum.
A.K. A marzenia?
K.Z. Jestem szczęśliwy, mam wspaniałą rodzinę. Czuję radość, kiedy widzę uśmiechniętych pacjentów. Jesteśmy doceniani przez rodziny. To wspaniałe móc robić to, co się kocha.
Rozmawiała Anna Klechniowska