W ciągu 12 lat działania Fundacji PODAJ DALEJ wśród wolontariuszy zawsze znajdowały się otwarte i życzliwe osoby, które czuły potrzebę dzielenia się swoimi doświadczeniami. Tak jak Łukasz Osajda, który wciąż szuka nowych wyzwań i którego mottem życiowym jest: Z pasją zmieniać świat.
Anna Klechniowska. Kim chciał zostać 10-letni Łukasz, czym się interesowałeś?
Łukasz Osajda. Pamiętam, ze chciałem być księdzem kub policjantem – jak widać wybrałem zupełnie inną drogę. Zawsze też interesowałem się przyrodą oraz geografią. Hodowałem larwy chruścika, gąsienice, z których wyrastały piękne motyle. Miałem papużki faliste, szczególnie pamiętam Alberta. Po drodze, już w szkole pierwsze doświadczenia z wolontariatem, 1998 rok -WOŚP
A.K. Zanim trafiłeś do Podaj Dalej zajmowały Cię także inne działania.
Ł.O. Tak, z moich zainteresowań wyniknął wybór studiów – Gospodarka Przestrzenna. Nabyłem tam umiejętności, które były ważne w dalszym rozwoju. Z tego czasu mam też wspaniałe przyjaźnie. Podczas studiów, co roku, przez trzy lata, kilka zimowych dni pomagałem w jadłodajni i noclegowni dla bezdomnych prowadzonej przez braci Albertynów. To były zawsze bardzo intensywne dni, przede wszystkim ze względu na towarzyszące im emocje. Przez kilka lat po studiach cały czas szukałem swojej drogi zawodowej. Po pracy w różnych firmach, otworzeniu własnej działalności, trafiłem do szkoły efektywnej nauki oraz szybkiego czytania. W końcu odkryłem, że praca w edukacji to jest to, co chcę robić. Wiedziałem, że chcę zostać instruktorem, stąd wybór kolejnych studiów – Pedagogika.
A.K. Jak trafiłeś do naszej Fundacji?
Ł.O. Praktyki studenckie w Fundacji Otwarcie i pierwszy wolontariat fundacyjny. Z Otwarcia, za pośrednictwem jednego z wolontariuszy trafiłem do Podaj Dalej. Początki w wolontariacie to także korepetycje i mój spory sukces – udało się pomóc gimnazjalistce zagrożonej z kilku przedmiotów. Pokazałem jej jak można uczyć się szybciej wykorzystując waśnie Efektywną Naukę. Po tym, kiedy naszej uczennicy moja pomoc nie była już potrzebna zaproponowano mi pracę w Fundacji. I tak zostałem na dłużej. Równolegle pojawiały się nowe wyzwania – Jednym z nich był udział w Szlachetnej Paczce.
A.K. Jakie wyzwanie w pracy i wolontariacie w fundacji uważasz za najważniejsze?
Ł.O. W pracy i wolontariacie Fundacji miałem możliwość wykorzystanie tego, co umiem. Dlatego trudno mi to wartościować, każde działanie było dla mnie ważne. Mogłem podzielić się swoimi pasjami. Muzyka zajmuje bardzo ważne miejsce w moim życiu, uczę się gry na pianinie. Wziąłem udział w warsztatach muzykoterapii, fantastyczne przeżycie dające nowe możliwości. Nie sądziłem, że będę prowadzić zajęcia muzyczne, a robiłem to z ogromną satysfakcją, jestem z nich dumny. Zajęcia były wyjątkowe, nie tylko dawały pozytywne efekty, ale i radość ze wspólnego grania. Dla mnie zawsze były one wyzwaniem, zależało mi na tym, by jak najlepiej, najciekawiej je poprowadzić. To moja kolejna, fundacyjna przygoda połączona z pasją – dzięki Fundacji takich przygód miałem więcej. Zawsze można w niej było znaleźć dla siebie ciekawe i rozwijające wyzwanie. Kiedy pojawiła się potrzeba pomocy dla pani Magdy Pospieszyńsiej oraz odbudowania jej domu po powodzi, to wiedziałem, że bardzo chcę to zrobić. Rowerowa Odbudowa to rajd po wielkopolskich Centrach Wolontariatu gdzie oprócz promowania naszego Centrum przede wszystkim przekonywałem do wpłacania funduszy na nowy dom dla pani Magdy. Całość rajdu przebyłem sam, ale na poszczególnych etapach dołączali do mnie inni rowerzyści oraz całe grupy rowerowe. Po roku ponownie wyruszyłem w rajd, tym razem z moim przyjacielem Pawłem, wyruszyliśmy na tandemie – Paweł zainspirował mnie do tego by powtórzyć rowerowe wyzwanie. Chcieliśmy pomóc Kasi Wagner w zakupie Windy do Wolności. Droga wiodła ponownie przez Centra Wolontariatu, ale tym razem jechaliśmy pod prąd poprzedniej trasy. Wyjątkowe i pełne emocji rajdy, rajdy pełne niespodzianek. Wykorzystanie pasji, ogromna satysfakcja z pomagania oraz promowania wolontariatu.
Podczas rozmów z młodymi wolontariuszami, z kandydatami na wolontariuszy mówiłem im, że wykorzystując swoje pasje podczas działań w fundacji mogą liczyć na to, że będą one interesujące, pomogą, dadzą innym radość. A im da to dużo satysfakcji. Bo to, co dajemy wraca do nas. Wolontariat to możliwość pomocy innym osobom, ale również swojego rozwoju. Wszyscy wzajemnie uczyliśmy się od siebie. W każdym wieku warto zainteresować się wolontariatem, bardzo do tego zachęcam. Jednym z bardzo cennych dla mnie doświadczeń było koordynowanie działań grupy wolontariuszy, którzy w kilkuosobowych zespołach badali miasto pod kątem jego dostępności dla osób z niepełnosprawnością ruchową. Brałaś udział w tych działaniach, więc wiesz jak trudne to było wyzwanie. To była też zmiana w moich dotychczasowych zajęciach w fundacji. Z prowadzenia zajęć o charakterze artystycznym nagle pojawił się Konin – miasto dostępne, projekt o typowo technicznym charakterze. Same badania były ciekawe później praca nad tworzeniem raportu dla miasta, przyznawanie budynkom użyteczności publicznej miana placówki dostępnej oraz zwracanie uwagi na nieprawidłowości, na rzeczy, które należy zmienić. A w projekcie KRĘCI NAS ŻYCIE dużo pasjonujących spotkań ze wspaniałymi osobami, ich energią i pasjami. Każdy wywiad to inna, ciekawa opowieść. Bardzo inspirujące były i te spotkania i później obserwowanie prac nad tworzeniem teledysku. Świat technologii powinien być dostępny dla wszystkich, w fundacji miałem możliwość pracy nad projektem, w którym osoby niewidome i niedowidzące uczyły się obsługi tabletów.
Po zajęciach w fundacji zaproponowałem wolontariuszom wspólne oglądanie filmów – wieczory filmowe szybko wpisały się w życie fundacji, każdy z nas mógł zaproponować swój ulubiony film lub koncert. Promocja wolontariatu, spotkania w szkołach, informacje medialne – to duża część mojej pracy. W czasie wolontariatu i pracy w PODAJ DALEJ zdobyłem bardzo dużo ciekawych doświadczeń, musiałem zmierzyć się z nowymi wyzwaniami – artykuły, wywiady, zdjęcia. Moja ponad trzyletnia przygoda z fundacją to pierwsze dwa lata, kiedy byłem w fundacji codziennie. Pod koniec drugiego roku trwały już prace nad Blues Hostelem, do którego później przeszedłem. Miałem możliwość współtworzyć go od podstaw i teraz wiem, że mam tam swoją „cegiełkę”. Chętnie wracam do Blues Hostelu odwiedzając swoich przyjaciół. Moja aktywność w wolontariacie, to, co robiłem zostało też szybko docenione, było to dla mnie zaskoczenie, ale i radość. Już w pierwszym roku wolontariatu zostałem wyróżniony w miejskim Dniu Wolontariusza, później był udział w wielkopolskiej edycji Barw Wolontariatu. I jeszcze zgłoszenie mojej osoby do konkursu Zwykły Bohater – za rajd Rowerowa Odbudowa.
Dla mnie ważnym wyróżnieniem było też to, że doceniono moje zajęcia żonglerskie podczas konińskiej Fety. Żonglerka to moja wielka pasja, uwielbiam żonglować, mówić o korzyściach z nauki żonglowania, a przede wszystkim uczyć żonglowania inne osoby- przekazywać pasję dalej. Wiem, że ta pasja wciąga, cieszy mnie duże zainteresowanie tymi zajęciami. Miło mi, że jestem zapraszany, aby pokazać i nauczyć elementów. Oczywiście ciągle sam się uczę, z żonglerką wiąże też plany zawodowe. Bo pasja i praca powinny być połączone. Teraz staram się skupić na jak najlepszym przygotowaniu do startu firmy szkoleniowej, którą planujemy wspólnie z Pawłem już wkrótce otworzyć. Po dwóch latach powrót do Szlachetnej Paczki, tym razem w roli lidera. I jeszcze wolontariat w Paczce Seniorów– drugim projekcie Stowarzyszenia WIOSNA. I tu doświadczenia z PODAJ DALEJ okazały się bezcenne. Jakiś czas temu, zaskoczeniem była dla mnie miła wiadomość, że dzieci ze Szkoły Podstawowej w Grabienicach zechciały opisać to, co robię, moją osobę w Dziecięcej Cyfrowej Encyklopedii Wielkopolan. Przyjechałem na spotkanie z nimi, aby opowiedzieć o wolontariacie i pomocy potrzebującym – przyjechałem na rowerze, na którym wcześniej pokonałem ponad 700km trasy Rowerowej Odbudowy.
A.K. Wspominałeś o tym, że doświadczenia wyniesione z Podaj Dalej są dla Ciebie ważne, które z nich szczególnie?
Ł.O. To, że dzięki swoim działaniom mogłem pomagać innym, to, że zauważono we mnie potencjał, i zostałem zaproszony do współpracy oraz siła wspólnego działania. Te doświadczenia to dla mnie odnośnik do teraźniejszości. Do kolejnych wyzwań podchodzę ze świadomością swoich możliwości.
A.K. Co jest dla Ciebie ważne?
Ł.O. Przede wszystkim dobro i wspólne działanie.
A.K. Co lubisz w sobie?
Ł.O. Bardzo lubię odkrywać nowe rzeczy, poznawać ludzi i świat. A w innych ludziach lubię to, co w sobie – otwartość, ciekawość, chęć poznania i zdobycia nowych doświadczeń.
A.K. Czego mogę Ci życzyć?
Ł.O. Odkrywania wspaniałych rzeczy i spotykania życzliwych ludzi.
Życzę, by Twoje marzenia się spełniały. Dziękuję za rozmowę.
Z Łukaszem Osajdą rozmawiała Anna Klechniowska