Nasi wolontariusze to kilkadziesiąt osób, jedni są z nami często, inni okazjonalnie a jeszcze inni wybrali nową drogę. Drogę, w której doświadczenia z Podaj Dalej procentują.
Dla Kasi Fabiszak – naszej wolontariuszki od kilku lat mieszkającej w Wielkiej Brytanii od czasu wolontariatu w Podaj Dalej wiele się zmieniło. Kasia to fantastyczna, pełna energii i optymizmu dziewczyna. Bardzo się cieszę się, że w poświątecznym zamieszaniu znalazła czas na rozmowę.
Kasiu, jak wspominasz swoje fundacyjne początki – czy zanim trafiłaś do PODAJ DALEJ zetknęłaś się z wolontariatem?
Moje pierwsze spotkanie z wolontariatem pamiętam bardzo dobrze, to był 2005 rok. Byłam licealistką – w II Liceum pojawił się Sebastian, opowiadał wiele o Fundacji, przekonywał do włączania się w działania fundacyjne.. Postanowiłam, więc zobaczyć, w co mogłabym się zaangażować. W małym biurze spotkałam Zuzę i Karola – dzięki Karolowi poznałam Aktywną Rehabilitację, ogromnie dużo się nauczyłam. Z sentymentem wspominam też pierwsze szkolenie w Mikorzynie. Uczyliśmy się nie tylko jak asystować osobom na wózkach, ale sami też siadaliśmy na wózki i uczyliśmy się jak bezpiecznie upadać. Aktywna Rehabilitacja, z pośród wszystkich działań fundacyjnych, zawsze była najbliższa mojemu sercu. To, czego się tam nauczyłam procentuje teraz, czas w fundacji to dla mnie czas zbierania doświadczeń, nauki, poznawania wspaniałych ludzi, którzy mieli ogromny wpływ na to, jaka ścieżkę życiowa wybrałam.
Podczas studiowania w Warszawie zetknęłam się z Fundacja Aktywnej Rehabilitacji, która również wspominam bardzo ciepło i dzięki, której zaraziłam się miłością do rugby na wózkach.
W Fundacji PODAJ DALEJ spędziłaś bardzo dużo czasu, co wspominasz najcieplej?
Zawsze wiedziałam, że chcę pracować ludźmi, w fundacji dostałam szansę spróbowanie rożnych form tak owej pracy. Zdecydowanie zajęcia Aktywnej Rehabilitacji nauczyły mnie najwięcej, poszerzyły możliwości. Ale nie tylko AR – fundacja to wspólne przeżycia, zetknięcie się z nowymi wyzwaniami jak półkolonie, praca z rodzicami dzieci z niepełnosprawnością, organizacja koncertów i warsztatów. Niezapomnianym przeżyciem był dla mnie także wyjazd z „Aktywnymi” na Festiwale Sportów Wodnych na Mazurach. To, że teraz odważnie podejmuję się nowych wyzwań, jestem wciąż blisko sportu osób niepełnosprawnych. Przygodę z rugby zaczęłam w Warszawie, to było niesamowite – współpracowałam z drużyna Four Kings, FAR a po jakimiś czasie skupiłam się na sędziowaniu. Po pewnym czasie byłam pewna, że chcę na długo związać się z tym sportem. Sędziuję w Polsce, po przyjeździe do Wielkiej Brytanii dostałam możliwość sędziowania zarówno mecze Ligii Brytyjskiej jak i turnieje europejskie. Rugby na Wózkach jest świetna pasja, za nic nie zamieniłam bym jej na cokolwiek innego.
Pozarządowość to Twój pomysł na życie?
Zdecydowanie zajmuje w moim życiu bardzo ważne miejsce, od dawna współpracuję z organizacjami pozarządowymi.
Dzięki organizacjom jak Podaj Dalej, FAR, Bardziej Kochani ludzie dostają niesamowita szanse na odnalezienie siebie i nieocenione kształtowanie zarówno nowych umiejętności jak i własnej osobowości.
Twoje motto?
Nie mam jakiegoś konkretnego motto, ale bardzo cenię sobie zasadę dążenia do złotego środka, szukanie balansu. Praca jest moja wielka pasja, ale także życie prywatne. Mam szczęście, bo kocham to, co robię, znajduję czas na rozwijanie pasji. Kochanie swojej pracy i pasji to wielki dar, ale nie zapominajmy, ze bez utrzymywania balansu bardzo łatwo się wypalić.
Jest taka buddyjska zasada Trzech mądrych małp, która ja dostosowuję do własnych potrzeb- może gdybyśmy umieli jednak więcej widzieć, uważniej słuchać i mądrzej mówić świat byłby lepszy i zarówno nam jak i ludziom wkoło żyłoby się dużo łatwiej.
Co zmotywowało Cię do wyjazdu?
Byłam na takim etapie życia, wzmocniona o doświadczenia i umiejętności chciałam rozwinąć skrzydła. Miałam wcześniej kontakt z osobami z różną niepełnosprawnością i pomyślałam ze warto byłoby zobaczyć jak ludzie radzą sobie w innym środowisku. A poza tym czasem warto wyjść poza swoja sferę bezpieczeństwa i spróbować sprawdzić się w całkiem nowych okolicznościach.
Chciałam pracować w swoim zawodzie – oligofrenopedagoga i zarówno kontynuować sędziowanie rugby.
Nie byłoby to możliwe gdyby nie to, że robiąc tak wiele rzeczy miałam wiele do zaoferowania. Zycie spełniło moje oczekiwania, czuję się w Anglii szczęśliwa. Ułożyłam sobie życie osobiste, mam wspaniałą pracę, realizuję pasję sortową.
Masz ciągły kontakt z osobami niepełnosprawnymi – jak wygląda Twój dzień pracy?
Na co dzień uczę w szkole należącej do jednej z największych organizacji pozarządowych w Północno- Wschodniej Anglii, specjalizujemy się w metodzie Peto. Przed wyjazdem wiedziałam, że to właśnie z nimi chciałabym współpracować, jako, że jedna z nielicznych organizacji zapewnia swoim podopiecznym kontynuacje działań od niemowlaka po seniora. W skład mojej klasy wchodzą uczniowie z MPD i niepełnosprawnością intelektualną. Regularnie tez spełniam swoja pasje, czyli sędziuje Rugby na Wózkach.
Kontakty są takie jak wszędzie – wszystko zależy od tego jak postrzegamy świat i siebie – na pewno ma na to wpływ wychowanie, ale i to, co chcemy innym dać z siebie. W Anglii dużą rolę przykłada się do samodzielności, ale i do angażowanie się w działania społeczności lokalnej.
Na pewno podobnie jak w Polsce trzeba starać się o dotacje na działania, ale jest łatwiejszy dostęp do narzędzi edukacyjnych.
Na czym głownie polega różnica między pracą w Polsce i w Anglii?
Ludzie często zadają mi to pytanie a ja odpowiadam, ze praca z osobami ze złożona niepełnosprawnością jest tak bardzo specyficzna, że nie kusze się nawet o generalizacje, mogę jednak powiedzieć jak wygląda to z mojego punktu widzenia. Poziom edukacji nie jest zasadniczo inny, łatwiejszy jest natomiast dostęp do specjalistycznych narzędzi edukacyjnych – w mojej szkole uczą się dzieci z MPD oraz z niepełnosprawnością intelektualną – większość z nich używa zaawansowanych narzędzi komunikacyjnych. W Polsce, ale i w Anglii nie jest łatwo zdobyć dofinansowanie do planowanych działań.
Jak w Anglii wygląda system opieki oraz aktywizacji osób z niepełnosprawnością?
Podobnie, choć w różnych częściach Anglii wygląda to nieco inaczej, ważna jest zarówno ilość jak i aktywność organizacji pozarządowych. Natomiast inny jest stosunek do sportu osób z niepełnosprawnością, wprawdzie i tam sportowcy muszą inwestować własne pieniądze, ale ich sukcesy, ich praca jest doceniana. Ogromną wagę przykłada się do reklamy, do tego by np. Paraolimpiada w 2012 roku była odbierana i podziwiana nie w mniejszym a może i nawet większym stopniu niż Olimpiada. Paraolimpiada w Londynie jest dobrym przykładem – w Londynie było mnóstwo bilbordów, a wszystkie zawody były w pełni transmitowany przez jedną z głównych stacji- Channel 4. Ponadto w telewizji podczas Paraolimpiady można było obejrzeć kampanie społeczną „Super Heros” Dla Paraolimpijczyków oraz Olimpijczyków niezapomnianym wydarzeniem było zaproszenie na spotkanie z Królową Elżbietą II. Paraolimpiada poprzedziła dwa inne, ważne wydarzenia. We wrześniu 2014 Książę Harry zorganizował swojego rodzaju Paraolimpiadę dla poszkodowanych żołnierzy- Invictus Games – było to duże widowisko, o którym było naprawdę głośno i zaangażowało się wielu sławnych polityków, aktorów i sportowców.
Podobnie jak Puchar Świata Rugby na Wózkach, odbywający się, jako cześć Pucharu Świata w Rugby – ciekawostka jest, że sędziował na nich nasz Główny Sędzia Polski – Łukasz Szymczak, który dostał zaszczyt prowadzenia finału tej prestiżowej imprezy.
Czym jest praca dla Ciebie?
Ogromnie ważną częścią mojego życia, kocham ją – jestem do niej stworzona.
Co jest dla Ciebie ważne, jak spędzasz wolny czas?
Zawsze znajduję czas na moje hobby. Świat rugby na wózkach jest mi bardzo bliski a ludzie, których tam poznałam to moja druga, międzynarodowa rodzina.
Moja codzienność to ludzie wokół mnie, ponieważ robię wiele rzeczy z różnymi osobami czasami potrzebuję wyciszenia. Pomaga mi w tym fakt, że Newcastle jest pięknie położone, jak tylko mam czas wyruszam na długie wędrówki. Zawsze jakieś miejsce odkrywam na nowo.
I wciąż staram się osiągnąć balans między życiem zawodowym i prywatnym, czasem jest ciężko, ale daję sobie nieźle radę.
I tego oraz byś zawsze czerpała ze swojej pracy radość życzę Ci Kasiu.
Chciałabym życzyć Wam, abyście w ten Nowy Rok weszli z radością w sercu. Aby nigdy nie odstępowała Cię nadzieja na lepsze jutro i wiara w to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Aby otaczały Was osoby, które będą dla Was motorem do działania.
Dziękujemy
Z Kasią Fabiszak rozmawiała Anka Klechniowska