Blues Hostel to miejsce, które wielu z nas bardzo dobrze zna. Na dzisiejszy jego kształt złożyła się kilkuletnia praca wielu osób, w tym trzech ambitnych i energicznych kobiet – prezesek BH Katarzyny Wagner, Pauliny Majdzińskiej i Joanny Piasecznej.
Katarzyna Wagner, pierwsza prezeska konińskiego Blues Hostelu, przecierała szlaki ucząc się nowej dla siebie branży. Żona, pracująca mama dwóch synów, aktywna i angażująca się w wiele działań kobieta. Wiele w jej życiu zmienił dzień operacji laryngologicznej, podczas której uszkodzono błędnik. To uniemożliwia jej samodzielne przemieszczanie się.
Kasia bardzo mile wspomina swoją pierwszą pracę – pracowała w przedszkolu, zgodnie ze swoim wykształceniem. Ta praca była jej pasją. Zawsze czuła potrzebę dokształcania się, ukończyła studia z wyróżnieniem. „Na obronie pojawiłam się już na wózku, musiałam przejść na rentę. Mój świat się zawalił”.
Musiała przystosować się do nowej rzeczywistości. Sprawy, które wcześniej nie stanowiły problemu, stały się bardzo trudne. I tak minęło 8 trudnych lat, aż pojawiła propozycja pracy w spółdzielni Blues Hostel.
„Czułam, że wracam do społeczeństwa, do aktywnego życia. Poczułam się znów potrzebna. Oczywiście wciąż były obawy – czy dam radę, czy utrzymamy się na rynku pracy. Było to dla mnie ogromne wyzwanie. Bo to zupełnie inna praca niż to, co do tej pory znałam. Po wstępnych szkoleniach i informacji o przyznaniu dotacji na uruchomienie Hostelu przyszedł czas na ostatnie prace związane z wyposażeniem wyremontowanych przez miasto Konin pomieszczeń. Wspólna praca dawała nam – całemu zespołowi bardzo dużą satysfakcję. W pierwszym miesiącu gościliśmy zarówno grupy zorganizowane, czyli na przykład kajakarzy, czy drużynę koszykówki na wózkach, jak i osoby indywidualne. Zatrzymali się też u nas motocykliści, którzy wracali z Mongolii do Szwajcarii po trzech miesiącach podróży. Cały czas pracowaliśmy nad rozszerzeniem naszej oferty, więcej też przybywało do nas gości indywidualnych. I co ważne wielu z nich wracało. Mogłam tworzyć z zespołem zupełnie nowe miejsce i to było fascynujące”.
Po 5 latach pracy Kasia postanowiła sprawdzić się na otwartym rynku pracy. „Odeszłam z Hostelu i zdobywam nowe doświadczenie w nowym miejscu pracy. Lubię wyzwania, co dzień podnoszę sobie poprzeczkę zdobywając nowe kwalifikacje zawodowe oraz praktykę. Czuję się z tym dobrze, moje koleżanki i koledzy przyjęli mnie z wielką otwartością – nadmieniam, że są to osoby zdrowe. Poza tym teraz, w czasie pandemii cieszę się że mogę mimo wszystko pracować. Mój obecny pracodawca bardzo dba o nasze bezpieczeństwo, wprowadzone zostały wysokie standardy zabezpieczeń pracowników przed wirusem”.
Odważna, otwarta na ludzi i nowe doświadczenia Paulina Majdzińska z dużą energią i jasną wizją przystąpiła do pracy w Blues Hostelu.
„Wcześniej koordynowałam pracę innego zespołu, ale praca w Hostelu to inne oczekiwania. Specyfika zarządzania nim to gotowość do szybkiego reagowania na to co się dzieje i umiejętność przewidywania następstw decyzji. Nigdy wcześniej nie pracowałam w Sektorze Ekonomii Społecznej, miałam doświadczenia zawodowe w sektorach prywatnym i korporacjach.
Pracę z osobami niepełnosprawnymi najlepiej zacząć od zrozumienia potrzeb środowiska osób z niepełnosprawnością. Ograniczenia pracowników, stworzenie odpowiednich grafików, rozdzielenie obowiązków i praca na sto pięćdziesiąt procent to ogromne wyzwanie. Oczywiście jest to możliwe tylko ze zgraną grupą współpracowników, nam się to na szczęście udało. Ponadto Sektor Ekonomii Społecznej ma ogromne szanse na pozyskanie dotacji. I tu tkwi pułapka – jest stabilnie dopóki są pieniądze. A w momencie kiedy kończy się dotacja często rodzą się problemy np. brak samodzielnego pozyskiwania ofert. I tu zachęcam do znalezienia dobrego menedżera. Ktoś profesjonalnie przygotowany pozwoli spółdzielniom socjalnym na odnalezienie się na rynku w nowej sytuacji. My, osoby niepełnosprawne musimy pracować dokładnie tak jak osoby sprawne, angażować się na 100%. Niekiedy nie jest to proste. Wiem to, bo sama borykam się z problemami zdrowotnymi. Zawsze miałam plan na życie. Marzyłam, lubiłam się uczyć ale i szybko się nudziłam. Grałam na skrzypcach, tańczyłam, rysowałam. W ludziach zawsze szukałam przede wszystkim szczerości. Szanuję czas innych ludzi i tego samego oczekuję. Mam w sobie dużo energii oraz potrafię nią zarazić pracujących ze mną ludzi.
Bardzo wcześnie zaczęłam pracować – miałam 16 lat. Dwa lata później kupiłam pierwszy samochód. Byłam spikerką radiową przez kilka lat. W tym czasie studiowałam Dziennikarstwo, Stosunki Międzynarodowe, a później wyjechałam za granicę. To była szkoła życia, po powrocie zajęłam się sprzedażą. Bardzo dobra znajomość mechanizmów sprzedaży pomagała mi wzmacniać markę Blues Hostelu. Zostałam początkowo zatrudniona na stanowisku menedżera. Nastąpiła też istotna zmiana, bo zastąpiłam Katarzynę Wagner, poprzednią prezeskę. Z nową wizją działania wiązała się także wymiana zespołu. Powoli zbudowaliśmy nową, fantastyczną kobiecą załogę Blues Hostelu. Stawiamy się zawsze w sytuacji klienta oczekującego wygody, czystości. Skupiamy się na szczegółach i na jakości naszych usług. Poprawiliśmy standard pokoi i wyszliśmy do klienta z nowymi propozycjami. Zwiększyliśmy ilość miejsc noclegowych. Na gości czeka również miła niespodzianka – pokoje hotelowe wyposażone w telewizory i białą pościel. Staramy się bardzo, by pobyt w Hostelu zapadł gościom na długo w ich pamięci. Jesteśmy elastyczni, życzliwi oraz pomocni. I dajemy upusty przy kolejnych wizytach.
Otwieramy się na nowe możliwości i potrzeby gości, np. Prawo Jazdy dla osób z niepełnosprawnością ruchową – uczestnicy projektu nocują tu podczas trwania kursu. W planach nowy budynek, w którym wynajmowane byłyby wyłącznie kwatery pracownicze. Planujemy zmianę wizerunku, może nawet nazwy. Informacje zwrotne od naszych klientów pozwalają nam doskonalić się. Naszym największym problemem jest… ograniczony metraż obiektu. Nasze hasło to: W nas, w kobietach BLUES HOSTELU jest siła. Paulina, w związku z nową życiową rolą – rolą Mamy – przekazała ster Blues Hostelu w dobre ręce.
Joanna Piaseczna bardzo lubi zmiany, chętnie podejmuje się nowych, wymagających i odpowiedzialnych wyzwań.
„Praca w Fundacji PODAJ DALEJ to praca moich marzeń. Chciałam dać z siebie wszystko i bardzo się starałam, by nikogo nie zawieść. Wszystko było nowe – miejsce, ludzie wokół. To mnie motywowało jeszcze bardziej, by szybko się uczyć i rozwinąć skrzydła. Najpierw była Akademia Życia. Trzeba było się zaangażować w każdy aspekt życia oraz planów pracy, żeby osoby z niepełnosprawnością, które tam przebywały wiedziały, że mają wsparcie i są w dobrych rękach. Czasem przy zwykłych czynnościach zadziało się coś magicznego. Ktoś się otworzył, ktoś coś w sobie przełamał, komuś innemu udało się coś zrobić pierwszy raz. Dużo oczekiwałam przede wszystkim od siebie. Chciałam się sprawdzić, podołać i żeby pracodawca był zadowolony. Byłam wtedy w dość skomplikowanej sytuacji. Samotna matka z dwójką dzieci w wieku przedszkolnym. Akademia była pracą, gdzie system był zmianowy. Rozmowa kwalifikacyjna do Akademii Życia nie była moją pierwszą rozmową o pracę. Przeważnie odpadałam w przedbiegach. Nie z powodu braku umiejętności. „Za młoda”, „z dziećmi”, samotna- odpad” „jak sobie to Pani wyobraża – szukamy kogoś dyspozycyjnego”, „brak doświadczenia”. Gdy Danusia Grodzka na rozmowie kwalifikacyjnej zapytała o rodzinę byłam przekonana, że szansa przepadła. Stało się inaczej więc wyzwaniem stało się prawie wszystko – od przeorganizowania swojego dnia oraz zaplanowania opieki nad dziewczynkami do nauczenia się wszystkich technicznych umiejętności w pracy. I połączenia jednego z drugim.
Wysiłek od początku był przyjemnością. Każda kolejna edycja Akademii była wyzwaniem. Zawsze trzeba było działać sprawnie, a jednocześnie intuicyjnie, często podejmować decyzje w danym momencie, czasem kogoś puścić „na głęboka wodę”, czasem nie baczyć na czyjąś złość wyciskać ile się da, a czasem odpuścić. Wyzwanie nie, żeby daną osobę „rozpracować”, ale żeby znaleźć sposób by ją odpowiednio wesprzeć, odpowiedzieć na jej potrzeby i pomóc osiągnąć to po co przyjechała do Konina.
Pamiętam kilka historii, np. dziewczyny, które samodzielnie wybrały się do Poznania pociągiem na zakupy – to z pierwszej edycji. Weronika, która na którymś Zjeździe Absolwentów powiedziała mi, że tak ją denerwowałam kiedy jej mówiłam, że nie podwiozę jej busem na praktykę, a ona była taka zmęczona i musiała dreptać na autobus. Podziękowała, że w ten sposób nauczyła się radzić sobie samej. Eryk, który nie wiedział, że może jeździć wózkiem oraz robić wiele rzeczy samodzielnie, zakończył Akademię będąc prawie samodzielnym. Magda, która teraz pracuje i mieszka w innym mieście samodzielnie się utrzymuje. Radek, który nauczył się tak wiele i otworzył na ludzi. Każda osoba, która zyskała wiarę w siebie i przełamała swoje lęki. Kolejnym i ostatnim dla mnie wyzwaniem w Akademii Życia była zmiana roli, gdy nasza szefowa Danusia przejęła inny projekt, a ja ją zastąpiłam. To już była odpowiedzialność nie tylko za swoją pracę i podopiecznych, ale także za zarządzanie zespołem i całokształt.
I kolejna zmiana – Blues Hostel! To na pewno miejsce, w którym nie spodziewałam się być. Inne obowiązki, inna rola, inne odpowiedzialności i zadania. Trafiłam tu w dość trudnym momencie. Dopiero co zaczęłam, a już dopadła nas epidemia… Jednak Hostel jest częściowo otwarty, dziewczyny przychodzą wtedy kiedy są potrzebne, dbamy o bezpieczeństwo i o siebie wzajemnie. Praca tu jest ciekawa, przynosząca dla mnie nowe wyzwania. Wiele aspektów jest dla mnie obcych, muszę nadrabiać, rozwijać się, poszerzać horyzonty. Myśleć i pamiętać o rzeczach, nad którymi wcześniej nie musiałam się zastanawiać. Uwielbiam pracę z ludźmi. Cieszę się, że zastałam tak zgrany i mocny zespół. Nawet w tak trudnym momencie jaki jest teraz jesteśmy w stałym kontakcie, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że tęsknimy za sobą, o czym świadczą pozostawiane sobie nawzajem wiadomości.
Miejsce tworzą ludzie, ich potencjał i postrzeganie świata. I miejsce ewaluuje, bo każda osoba wnosi coś od siebie. Tak jak Katarzyna, Paulina i Joanna, którym życzę wielu interesujących wyzwań, a Blues Hostelowi wspaniałego rozwoju.
https://www.facebook.com/BluesHostel/
Anna Klechniowska