WYWIAD. Iwona Krzyżak – jedyna taka dziennikarka.

Nie z powodu swojej niepełnosprawności. Swoim wózkiem dotrze wszędzie tam gdzie dzieje się coś ważnego, gdzie trzeba walczyć o zmiany. Często wkłada przysłowiowy kij w mrowisko, zadając niewygodne pytania.

 

 

 

 

 

Anna Klechniowska. Wciąż kręci Cię praca?

 

Iwona Krzyżak. Oczywiście. Bardzo cieszę się, że wciąż mogę pracować. I trudno mi sobie wyobrazić, że mogłabym robić coś innego. Od zawsze pasjonowały mnie sprawy społeczne, szeroko pojęta kultura. I historia, zwłaszcza ta regionalna – namacalna, można ją domknąć, posmakować. W pamięci społeczności przetrwały opowieści o zdarzeniach i ludziach, mieszkańcach miasta i regionu. Dotykając historii dowiadujesz się też czegoś o sobie. Bardzo ciekawe artykuły opisujący Konin, także ten mniej znany pisze Robert Olejnik. Pamiętam emocje, kiedy założyłam na palec stary, piękny pierścień. Wtedy, w Wyszynie czułam się wyjątkowo, zastanawiałam się, kim byłą osoba nosząca go wieki przede mną. Czym się zajmowała, co czuła, o czym marzyła.  Bardzo lubię przygotowywać materiały o oddolnych inicjatywach, to fantastyczne jak rozwija się oddolna inicjatywa, jak ludzie aktywizują się we wspólnym celu. Fenomenalnymi pomysłami zarażają innych. Chociażby Młodzieżowe Laboratorium. Byłoby wspaniale gdyby w tym projekcie znalazło się miejsce dla wszystkich – także np. dla seniorów, np. z Uniwersytetu Trzeciego Wieku z jego pełną energii szefową. Uważam, że wiedza, umiejętności, doświadczenia seniorów są bardzo cenne i warto nich korzystać. Kiedyś pasjonowałam się polityką, teraz obserwuję te same twarze i wymiana ról. Między innymi, dlatego nie oglądam telewizji – mam za to polubione gazety i kanały radiowe.

 

 

A.K. Jesteś postrzegana, jako osoba bardzo żywiołowa. Jesteś buntowniczką z wyboru?

 

I.K. Im jestem starsza tym mniej we mnie buntu, więcej pogodzenia z realiami. To nie znaczy, że przestała mnie denerwować bezmyślność, brak empatii czy niekompetentni urzędnicy oraz politycy. Z czasem podchodzę do życia z większym dystansem. Przede wszystkim cieszę się każdą chwilą. Bardzo ważne jest dla mnie zdrowie. Oczywiście obawiam się przyszłości, tego, ze będę mniej sprawna i bardziej zależna od pomocy. Uwielbiam czas spędzany z wnuczką, teraz lepiej niż wcześniej czuję „dziecięcy świat”. Niedawno pierwszy raz byłyśmy same na placu zabaw. Moja zwykle bardzo ruchliwa wnuczka przy mnie jest aniołem, jest bardzo samodzielna. Bycie babcią jest super. Lubię drobne przyjemności, takie jak bardzo długie kąpiele w wannie – to dla mnie wspaniały relaks.

 

A.K. W swojej pracy napotykasz pewnie na mur, niezrozumienie.  Czy jest dziennikarski temat, w którym jest to wyjątkowo widoczne?

 

I.K. Zawsze dotykałam tematów społecznych, niepełnosprawność była jednym z nich. Często jeździłam na sesje rad gmin, śledziłam protesty społeczne czy afery samorządowe. Od lat napotykam na mur, kiedy poruszany jest temat asystenta osoby z niepełnosprawnością. Pomimo tego, z uporem maniaka wracam jednak do tego tematu. Był i jest on pomijany przez wszystkie partie polityczne sprawujące rządy w wolnej Polsce Sama bardzo chętnie skorzystałabym z pomocy asystenta, w przeszłości zresztą korzystałam z takiej pomocy. Teraz pracuję nieco mniej, kiedy jednak pracowałam bardzo intensywne musiałam czasami dotrzeć do miejsc, w których były bariery architektoniczne. I wtedy pomoc asystenta była nieoceniona. Oczywiście na opłacenie tego asystenta przeznaczałam dużą część mojego wynagrodzenia – asystent zyskał wynagrodzenie, ale nie był zgłoszony do ZUS, nie miał płaconych składek. To byli młodzi ludzie, którzy chcieli dorobić sobie podczas wakacji czy na studiach.  Nigdy nie miałam asystenta z prawdziwego zdarzenia – profesjonalnie przygotowanego i widzącego swoją przyszłość w tym zawodnie. W odróżnieniu od wielu państw, gdzie to państwo zapewnia wsparcie asystenckie, w Polsce osoba niepełnosprawna może mieć asystenta, kiedy zostaje włączona do projektu instytucji lub organizacji pozarządowej. Dlatego od wielu lat rozmawiam z Parlamentarzystami o konieczności systemowych rozwiązań, ale kolejne ekipy nie potrafią realnie i skutecznie zmierzyć się z tym tematem. W Koninie – w Fundacji Im Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ asystenci działają zarówno dla niepełnosprawnych mieszkańców miasta jak i powiatu, wspierają też uczestników Akademii Życia i Akademii Samodzielności. Ogólnie jednak praca asystenta to praca od projektu do projektu. Jest to sytuacja trudna dla wszystkich. Osoba niepełnosprawna i często jej rodzina zadaje sobie pytanie, – co będzie później, po projekcie? Bo asystent to nie tylko wsparcie osoby niepełnosprawnej, ale w dużej części także rodziców czy rodzeństwa. Asystent może sprawić, ze osoba niepełnosprawna np. będzie mogła zaistnieć i zostanie na rynku pracy.  Osoby z niepełnosprawnościami nie podejmują pracy właśnie z powodów bardzo prozaicznych – jednym z nich jest często problem w dotarciu do pracy. Nie zawsze możliwe jest skorzystanie z transportu publicznego i wtedy brak prawa jazdy powoduje, że wybór zawęża się do pracy zdalnej. Chodzi o to by asystent był zawsze wtedy, gdy jego pomoc jest niezbędna. Niepełnosprawne osoby mają bardzo różne potrzeby wynikające z ograniczeń. Dla samego asystenta to też niekomfortowa sytuacja, to brak stabilizacji i ciągłości zawodowej.  Osoby doskonale przygotowane, mające predyspozycje i umiejętności poparte doświadczeniem mogą pozostać bez pracy. Przez jakiś czas w  Koninie kształcono nowych asystentów. Wiemy, że nie każdy może nim zostać – potrzebna jest do tego elastyczność, empatia. Trzeba o takich ludzi walczyć, tak by asystentura nie była dla nich tylko przygodą, jednorazowym doświadczeniem na ich drodze zawodowej. Asystenci nie musieliby wtedy wyjeżdżać za granicę. Wiemy, że świetnie sobie tam radzą i są rozchwytywani. Rozwiązania systemowe to rozwianie kilku problemów. Politycy patrzą na kwestie społeczne po kątem przydatności dla ich celów, wskaźników wyborczych. Jesteśmy cywilizowanym krajem, a jednym z istotnych wskaźników powinna być dbałość o potrzeby osób niepełnosprawnych.

 

A.K. Sądzisz, że rozwiązania systemowe to nieodległa przyszłość?

 

I.K. Mam nadzieję, czekam na to, że ktoś podejdzie w końcu do tego poważnie i wykaże się mądrością i odwagą, Bo zmiany to nie kolejna nieudana reforma czy nowelizacja ustawy. Może taką ustawę trzeba napisać od nowa, a na jej kształt wpływ powinny mieć osoby bezpośrednio zainteresowane.

 

A.K. Środowisko osób z niepełnosprawnościami coraz częściej domaga się rozwiązań poprawiających w znaczący sposób jakość ich życia.

 

I.K. Tak, ale obawiam się, że ten głos jest zbyt słaby, my, jako środowisko musimy mówić pełnym głosem i bardziej się angażować w walce o równe prawa. Jednym z utrudnień jest według mnie to, że społeczeństwo odbiera środowisko niepełnoprawnych w uproszczony sposób. A przecież ogromnie różnimy się o siebie, inne potrzeby ma osoba niepełnosprawna poruszająca się na wózku, niewidoma, czy osoba z niepełnosprawnością intelektualną. Odkąd jesteśmy w Unii Europejskiej, korzystamy z dotacji wiele się zmieniło, jeśli chodzi o bariery architektoniczne. Moim zdaniem, aby wszystko działało to działania organizacji pozarządowych, które robią wspaniale rzeczy i coraz bardziej otwarty samorząd muszą być spójne. A często jest inaczej – w jednym mieście samorząd i NGO świetnie współpracują, współpraca w innym wygląda znaczne gorzej. Tu organizacje tworzą projekty asystenckie, natomiast w wielu miastach nie ma asystentów projektowych.

 

A.K. Jedyne, co pewne to zmiany – jak je postrzegasz?

 

I.K. Oczywiście widzę zmiany, przede wszystkim na lepsze. Kiedy na początku mojej pracy dziennikarskiej pojawiałam się w instytucjach, urzędach bariery architektoniczne były codziennością. Pamiętam jak kiedyś miałam problem z wejściem do budynku urzędu gminy, gdy pojawiłam się tam po jakimś czasie korzystałam już z podjazdu.  Wielokrotnie zresztą takie sytuacje się powtarzały. Choć i dziś zdarza się, że mam problem z dotarciem na spotkanie. Wciąż jednak dogodne wejście, winda są luksusem. Często, jeśli jest winda, to gdzieś z tyłu budynku i brak jest informacji – wskazówek jak do tej windy dotrzeć.

 

A.K. Wiem, że kochasz podróżować, szukając ofert w internecie, na co zwracasz szczególną uwagę?

 

I.K. Udało mi się zwiedzić kawał świata. Jeżdżę z grupą przyjaciół, zazwyczaj wynajmujemy apartamenty, wtedy koszty dzielone na ilość osób nie są duże. Dopiero docierając na miejsce, z właścicielami lokalu uzgadnia się szczegóły dopytując o szerokości drzwi czy łazienkę. Czasami okazuje się, że rożnie rozumiemy słowo „dostępność”. Przed wyjazdem szukam informacji na ile miejsca, które chciałabym zobaczyć dostosowane są do moich potrzeb – brak schodów, podjazd, odpowiedniej szerokości drzwi, czy swobodny dostęp do prysznica. Przejrzałam wiele stron i wiem, że takie informacje często są niepełne, niewiarygodne. Również w Katalogu Turystycznym Województwa Wielkopolskiego brak takiej informacji. Wiemy, że na dostosowanie takiego miejsca można wziąć dotacje z Unii Europejskiej – nie jest prawdą, że właściciele apartamentów czy agroturystyki nie dostosowują budynków, bo jest to zbyt kosztowne i trudno znaleźć na to pieniądze. Trzeba zadać sobie tylko trochę trudu, aby rozpocząć starania o dotację, ale przede wszystkim czuć taką potrzebę. Zakładać, że trafią do mnie także niepełnosprawni turyści, a ja będę mieć dla nich odpowiednią ofertę. Ogromnie brakowało mi tego, robię to na tzw.” czuja”. Dziwiło mnie, więc, ze do tej pory nie powstał taki portal, na którym takie informacje byłyby rzetelne, uaktualnione i ogólnie dostępne. To dla osób niepełnosprawnych duża pomoc, pozwoliłoby to też uniknąć nam wielu rozczarowań. Natomiast  dla właścicieli hotelu czy agroturystyki reklama na portalu podróżniczym byłaby dobrą reklamą.  Dobrze, że i tu następują zmiany, pojawił się ciekawy, odpowiadający potrzebom niepełnosprawnych turystów portal https://www.facebook.com/wakacjenawozku/ Zachęcam do śledzenia tego portalu.

 

A.K. Co Cię najbardziej motywuje?

 

I.K. Motywuje mnie informacja zwrotna, energia i zaangażowanie ludzi, z którymi mam przyjemność pracować. Kiedy czuję, wiem, że to, co robię jest potrzebne i ważne dla wielu ludzi. A w Koninie dzieje się wiele ciekawych inicjatyw, a ich liderzy mają często oryginalne pomysły. Cieszy mnie, gdy młodzi ludzie po studiach wracają do Konina i działają dla miasta oraz jego przyszłości jak Justyna Król i Pracownia Miejska.  Nieustannie uczę się od innych, jestem zafascynowana Damianem Kruczkowskim, wszystkim, co robi. Jest w nim ogromna, pozytywna energia.

 

A.K. Co cenisz w Ludziach?

 

I.K. Mądrość, poczucie humoru i lojalność.

 

A.K. A w sobie?

 

I.K. Budzę skrajne emocje a dodatkowo uważam, że generalnie jestem fajną babką. Ludzie czują, że mogą się przede mną otworzyć, kruszę lody, zapominają o mikrofonie. Wierzę, że ludzie są świetni a Świat jest piękny. Wiem, że trzeba cieszyć się życiem zbierając  te wszystkie paciorki dobrej energii od ciekawych ludzi których spotykam. Chciałabym do późnej starości pracować w radio. I  wciąż rozmawiać – tak długo jak to tylko będzie możliwe.

 

Dziękuję za rozmowę i życzę Ci wielu fantastycznych tematów

 

Z Iwoną Krzyżak rozmawiała Anna Klechniowska

 

Komentarze są wyłączone.
Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024 - podajdalej.org.pl