ROZWIŃ SKRZYDŁA 2016. Na skrzydłach dumy

Łukasz podniósł rękę i oparł ją na czole, aby osłonić oczy przed słońcem. Zadarł głowę i wpatrywał się oczarowany w sunące po błękicie nieba kolorowe skrzydło paralotni. W kącikach jego oczu pojawiły się łzy. – Patrz Iwona. On też jest „kulawy” tak jak ja, a leci.

 

 

O co chodzi z tymi skrzydłami?

Iwona Grześkowiak, Koordynator Centrum Wolontariatu w Koninie przyznaje, że nie była do końca przekonana do projektu „ROZWIŃ SKRZYDŁA” realizowanego przez Fundację im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ. – „Szkolenia paralotniowe i szybowcowe dla osób z niepełnosprawnością” to dobrze brzmiało, ale dla nas oznaczało więcej pracy niż zwykle. I to forsownej pracy fizycznej. Bo wolontariusz musi mieć krzepę, aby przeciągnąć przez wiele metrów lotniska linę, na której końcu jest osoba na wózku, aby ta wzbiła się w powietrze. A jak jest ciężko, kiedy na tym wózku siedzi postawny mężczyzna? – wyjaśnia Iwona.

 

Po dwóch tygodniach opieki organizacyjnej nad uczestnikami szkolenia podstawowego dla niepełnosprawnych paralotniarzy, Iwona inaczej patrzy na to przedsięwzięcie.
Widziałam i lęk, i upadki, i pogięte koła wózków, ale też ich radość i błyski w oczach. I zrozumiałam, że to nie chodzi o miłe spędzenie czasu. Chodzi o spełnienie i dumę, że to właśnie oni, niepełnosprawni, robią coś przed czym niejeden sprawny miałby niezłego pietra – mówi Iwona Grześkowiak i ciepło wspomina każdego z kursantów II grupy, która zaliczyła swoje pierwsze loty w ostatnim tygodniu lipca.

 

Wolność i turkusowe getry 

O Natalii Iwona mówi, że miała „ogromne poczucie humoru i niskie poczucie lęku”. Natalia przyjechała na kurs jakby na wakacje. Jest „studentką” Akademii Życia – innego projektu Fundacji PODAJ DALEJ. Aby wziąć udział w kursie dostała od swoich „wykładowców” przepustkę na kilka dni. Poskromnienie niecierpliwego temperamentu tej  25-latki z Tczewa było dużym wyzwaniem dla instruktorów i wolontariuszy projektu „ROZWIŃ SKRZYDŁA”. Bo Natalia nie rozumiała, że aby wzbić się w niebo, trzeba najpierw czegoś się o nim dowiedzieć. Bo niebo może unieść człowieka, ale może też go zniszczyć. Natalia nieba się nie bała. Już, zaraz, szybko chciała poczuć się jak ptak – wolna i niezależna. Poleciała z instruktorem w tandemie. Iwona ma nadzieję, że ten lot rozbudzi w Natalii chęć nauczenia się latania na paralotni, a nie tylko poczucia swobody w przestworzach.

 

 

Patrząc na Agnieszkę z Sulechowa pomyślelibyście, że prędzej będzie tworzyć misterną biżuterię niż uprawiać sport ekstremalny. 37-letnia, atrakcyjna kobieta, w kolorowych  sukniach rozłożonych zwiewnie na jej wózku inwalidzkim, zawsze z nienagannym makijażem, barwnymi, długimi paznokciami i piękną fryzurą. Iwona wspomina jak przekonywali Agnieszkę, aby pod sukienkę włożyła getry, bo podczas upadku może się solidnie potłuc. Włożyła. Turkusowe. Aby pasowały do całości stroju. A jednak, po kilku dniach treningów, Paweł Trzęsowski, instruktor paralotniarstwa powiedział z uznaniem – Będzie z niej pilot.

 

Sztanga i łzy

Podobną karierę jak Agnieszce, Paweł wróży Gracjanowi (19 lat) z Gryfic. Gracjan miał 14 lat, kiedy spadło na niego drzewo. Od tamtej pory porusza się na wózku. I na tym też wózku codziennie „wyciska” sztangi. Mówili o nim „modelowy kursant”. Bo silny, odważny, ale bez brawury, wykonujący polecenia i jak każdy sportowiec – skupiony na zadaniu i jego celu.

 

Swój własny cel miał też Cezary, 35 letni fizjoterapeuta z Ostrowa Lubelskiego. 6 czerwca minął rok od wypadku, po którym Czarek doznał urazu rdzenia kręgowego. Rdzeń nie został przerwany do końca. Czarek żyje pewnością, że kiedyś z wózka inwalidzkiego wstanie. Mówi: „to stan przejściowy, to tylko pewien etap” i porusza się na wózku tak sprawnie, jakby siedział na nim wiele lat. Chciał wziąć udział w szkoleniu z… miłości. Zakochał się  w paralotni w czasach „przed wypadkiem”, gdy jego przyjaciel paralotniarz zabrał go  w przestworza w tandemie. Uczucie przetrwało tragedię. Cezary był jedną z pierwszych osób, która zgłosiła się na szkolenie Fundacji PODAJ DALEJ.

 

Łukasz (34 lata) z Torunia porusza się na wózku równie sprawie jak Cezary. Żartuje, że to jedyny sport, który uprawia. Ale postanowił przeżyć przygodę życia. Dzień, w którym  Łukasz zrozumiał jak wielkie ma przed sobą możliwości był piękny. Słońce mocno ogrzewało powietrze dając pilotom szansę na wysokie loty. Jędrzej Jaxa-Rożen, doświadczony paralotniarz, swobodnie zsiadł ze swojego wózka i założył uprząż. Po kilku próbach, z pomocą asystentów wzbił się w niebo. Łukasz podniósł rękę i oparł ją na czole, aby osłonić oczy przed blaskiem słońca. Zadarł głowę i wpatrywał się oczarowany w sunące po błękicie nieba kolorowe skrzydło paralotni. W kącikach jego oczu pojawiły się dwie łzy. – Patrz Iwona – powiedział – On też jest „kulawy” tak jak ja, a leci. To ja też mogę.

Komentarze są wyłączone.
Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024 - podajdalej.org.pl